poniedziałek, 30 grudnia 2013

Noworocznie


Niech nam wszytkim dobrze będzie w 2014. Zrelizujmy w nowym roku kilka planów, rozgrzeszmy się z niezrealizowanych, poprzytulajmy sie do bliskich i do samych siebie,  na koniec roku spójrzmy w lustro z radością i miłością.

Powtarzam - WSZYSTKIM tego życzę. Takam dobra dzisiaj, nastrojona pozytywnie właśnie przez możliwość spojrzenia w lustro z miłością.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Nebedaye albo Moringa

Za chwilę miną cztery lata. Właściwie nie chcę juz pisać tego bloga, ale nie zamknę go, niech pozostanie tu jako świadectwo :D. Ku pokrzepieniu.

A czy ma czym krzepić? Chyba tak. Cieszę się dość dobrym zdrowiem, poza menopauzą i dyskopatią, które są pochodnymi leczenia, nic mi nie jest.

Generalnie nic mi nie jest. Bo wiek biologiczny podskoczył z 41 do mniej więcej 51, więc mam różne dolegliwości właściwe dla Pań w tym wieku. Bólom stawów i przeciążeniom staram się zapobiegać wcinając tłuste ryby oceaniczne oraz moje wielkie odkrycie - lokalne cudowne zioło - liście drzewa nebeday czyli moringa oleifera.


To wielkie dobrodziejstwo Sahelu. Zapobiega niedokrwieniu, polecane jest dla dzieci niedożywionych. Podobno dobre także na wszelkie paskudztwa reumatyczne. Nazwa pochodzi od zniekształconego "never die" - bardzo szybko przyrasta, pierwsze pojawia się na terenach poddanych wypalaniom, można je wyciąć do korzeni, a ono i tak odrośnie. Upowszechnianiem nebedaye zajmuje się w Senegalu stowarzyszenie o tej samej nazwie: (link pod zdjęciem)


W mojej kuchni mam zawsze pod ręką słoik z ususzonymi liśćmi nebedaye i staram się zjeść codziennie jedną lyżeczkę. Mój lokalny suplement.


Smakuje to jak trawa, więc najlepiej dodać do czegoś co ma jakiś konkretny smak, jak zupy czy dobrze przyprawiona jajecznica. Kiedyś u sióstr zakonnych jadłam przystawkę z kwiatów nebedaye z majonezem. Smakowało osobliwie.

niedziela, 1 grudnia 2013

Gdzie żyć?

Gdy dokuczy mi Senegal, stawiam sobie to pytanie. I za chwilę wymazuję odpowiedzi, bo pytanie raczej już mnie nie dotyczy, za to jest lub zaczyna być aktualne dla naszych dzieci.

Okazało się, że obecne miejsce zamieszkania i nauki Najstarszej jest uznawane za najlepsze do życia dla młodych ludzi. Miasto ze snów, Miasto muzyki (klik). Wiedeń. Nie wiem, nie wiem. Mnie ostentacyjne bogactwo centrum Wiedna zwyczajnie przytłoczyło.

Średnia ostatnio coś przebąkuje o Australii. Ja dyplomatycznie przesuwam jej palec na mapie trochę niżej - Nowa Zelandia, no dosłownie koniec świata. Najmłodszy jeszcze o tym nie myśli, marzy by świetnie pływać, grać w piłkę i wreszcie dostać swój komputer.

Ja myślę, że wystarczyłoby mi krążenie między Senegalem a Polską.

Skąd w ogole te pytania? Doszłam do wniosku, że nie mogłabym być szczęśliwa w oderwaniu od ludzi, otaczającej mnie rzeczywistości. Być szczęśliwą i żyć sobie wygodnie niezależnie od... , wyrwana... z. Jestem zwierzęciem społecznym i chociaż lubię się zamknąć we własnych kątach, poczytać, pomyśleć, to jednak losy ludzi z mojego otoczenia wywierają na mnie spore piętno.

Poza tym lubię działać, współdziałać, organizować, uczestniczyć, ale świadomie, dogłębnie, a to możliwe jest tylko przy zapuszczonych korzeniach.