środa, 13 lutego 2013

te kolory; to słońce

niby takie jak u nas w Senegalu, a takie inne.


Jestem zachwycona, oślepiona Marokiem.
Tylko też zarobiona strasznie jak na razie

niedziela, 10 lutego 2013

Zima na północy

Zima na północy Afryki jest po prostu ... zimna. Dla mnie, czyli dla człowieka, który cały czas odczuwa większy lub mniejszy dyskomfort z powodu gorąca, to odczucie fizyczne dawno zapomniane.

Wychodząc z lotniska w Casablance zachłysnęłam się zimnym, rześkim powietrzem. Potem zachwyciły mnie drogi, zaintrygowały zbitki domów które król chce zlikwidować, zamieniając je na mieszkania socjalne czyli blokowiska, ujęła mnie Hadija, w Rabacie pozazdrościłam tramwajów.

A Marokańczycy? Tak jak zapowiedział Tarek, znajomy lekarz - gnają jak w Europie, każdy w swoją stronę.

Na polskich forach naczytałam się negatywnych opinii o tym kraju. Dziwi mnie sam fakt ich istnienia. Bo któż ma prawo oceniania innej nacji, zachowań, norm, smaków, gustów, upodobań? Chcę najbliższe dwa tygodnie przeżyć jak najbardziej świadomie, chcę dotknąć, posmakować, pośmiać się i popłakać. Za dwa dni ruszymy na południe Maroka i mam nadzieję, że uda mi się choć trochę zrealizować ten plan, z dala od przemysłu turystycznego.

piątek, 8 lutego 2013

No dobra - luty już

Styczeń przemknął niepostrzeżenie. Był nijaki, chorowity i nic nie wskazywało na to, że jego następca będzie lepszy.

Aż tu jak grom z jasnego nieba spadła propozycja wyjazdu. Nijakość nabrała rumieńców, zakrzyknęłam ahoj przygodo! i pakuję się. A dokąd? A zagadka! Polak ma bratanka Węgra, kto jest bratankiem Senegalczyka? Tam właśnie lecę.

No ale co z chorowitością? - Nic mu nie będzie - zapewnił pan Ha - Najmłodszy wyczerpał limit wypadków i chorób na 2013 rok - próbował do rozumu przemówić. Najmłodszy miał od początku roku jakąś złą passę. Każdej soboty działo się coś: rotawirus, zderzenie z murem i szycie głowy, zderzenie z kolegą i podejrzenie wstrząsu mózgu.

No więc lecę jutro, ale z troską spoglądam na mojego dziesięciolatka. Najchętniej kupiłabym mu kask, żeby w nim chodził aż do mojego powrotu. A wracam pod koniec miesiąca, więc - do zobaczenia w marcu.