poniedziałek, 29 listopada 2010

pokuta on line

Marciocha mi podeslala.
Jest po prostu - boskie.

Praca

Probuje pracowac. Przy kompie. Pan w pierdolniku za oknem tez. Dzisiaj jego praca polega na wybijaniu dekielkow z metalowych stulitrowych beczek po oleju. Ile uderzen mlotka potrzeba by wybic jeden dekielek? Stu?


Szkoda, ze moja klawiatura nie klapie z rownie ogluszajacym loskotem.

Toubab Dialaw 1

Tak sie nazywa miejscowosc, w ktorej spedzilam z klasa Najmlodszego piec dni. Piec dni pieknych i strasznych...
Espace Sobo Bade, to hotel, pracownie rzezbiarskie, batikowe i taneczne. Architektura, ktorej nie sposob z niczym porownac...

male, kradzione zdjecie; trudno
wieczorem wstawie wiecej

i wszystko byloby cudnie, gdyby nie dwie mamusie towarzyszace, ktorym sie chyba role pomylily i ktore myslaly, ze jakimis inspektorkami sa, wiec wszystko krytykowaly, wszczynaly awantury, takze przy dzieciach. Efektem zapindzialam jak dziki osiol, gdy one tokowaly.

Ale bylo warto. Poobserowowac wlasnego synka w grupie. Niesmialy gosc z niego i wrazliwy. Chetny do pracy w grupie, kreatywny. Ale co by nie mowic, chlopcy w tym wieku ustepuja dziewczynkom na kazdym polu. One blyszcza inteligencja, urokiem, ba, czystoscia, oni.... Madame, madame, a Jamil (synek moj) wklada palce w swoje skarpetki i potem mi je podtyka pod nos, a to straaaasznie smierdzi - przesliczna Malika sprowadza mnie na ziemie w zachwytach nad Najmlodszym. W Malice kochaja sie wszyscy chlopcy. Synek na koncu zrehabilitowal sie, kupujac jej kolczyki koloru fuksji. Malika wygladala w nich przeslicznie. Ma chlopina gust, przynajmniej jesli nie w kwestii zapachow, to napewno kolorow.

Troche sie balam jak zniose to zdrowotnie. Zarlam na noc jakies strasznie silne prochy na bol dolnego kregoslupa. W ulotce napisano, ze uzalezniaja, usypiaja, powoduja zaniki pamieci i ... wzrost agresji. Bardzo sie wiec pilnowalam, zeby dzieciakom lbow nie poukrecac.
A wczoraj patrze, kuleczka mi wyskoczyla w dolku pachowym. Jak groszek, boli lekko przy dotyku. To pewnie wezel chlonny. Obmacalam sobie wszystkie miejsca, gdzie wedlug mojej znikomej wiedzy mieszcza sie wezly chlonne i nic innego nie znalazlam. Podobno wezly sie powiekszaja czesto i z byle powodu. I na pewno juz nie raz w przeszlosci mi sie powiekszyly, czego nie zauwazylam. Ale teraz zauwazylam i swiadomosc z podswiadomoscia maja wiec nowa pozywke do wyczyniania dzikich harcow.

Cdn...

środa, 24 listopada 2010

dzieciaki dziewieciotelnie to zaraza

Towarzysze klasie mojego synka na zielonej szkole
Jest.... ciekawie. Dakareskie dzieciaki z zamoznych rodzin, kompletnie nie znajace swojego kraju...

Do piatku

czwartek, 18 listopada 2010

niefortunne skrety albo zimna sala do rezonansu

Baran podobno był piękny. Biały, łagodny i śliczniutki. Zdjęcia są na komórce, ale skoro kabelka nie mamy, to chętni muszą przylecieć by zerknąć.

A piszę podobno, bo go nie widziałam. Pogięło mnie, spędziłam uroczy dzionek w klinice podpięta do kroplóweczki i dostałam zakaz opuszczania łóżka przez dwa dni. Plecy dokuczały mi coraz mocniej, pojechałam więc do kliniki z nadzieją, że skończy się na jakis zastrzykach. Zaparkowałam na parkingu, zgasiłam silnik, otworzylam drzwi, wysiadając wystawiałam jedną nogę i ... drugiej już nie zdołałam.
W sumie dobrze, że to się stało na parkingu kliniki, a nie na przykład marketu, che che che.

Aha, a  w ubiegłą sobotę zrobiłam dwa rezonansy. Dolnego kregosłupa wykazał dyskopatie, a ten porakowy w miednicy nic nie wykazał, hurrrra, zresztą wiedziałam, że tak bedzie. Widziałam przez szybkę, że pan technik przygladał się obrazowi na monitorze bardzo intensywnie, więc oczywiście nie mogłam sie pohamować i po badaniu pytam - co, niewiele tam znalazles; ani macicy, ani jajników, ale zapewniam - tranwerstytą nie jestem. Moje durne poczucie humoru wlaczyło się jak zawsze w lekkim stresiku. A że jednak sie zacukałam świadczy fakt, że w przebieralni zostawiłam biustonosz. Koleżanka piguła mi go odda na naszej polonijnej imprezce z okazji Szięta Niepodległości.

Swoją drogą to połamało mnie pewnie też przez to badanie. Dwa rezonansy, jeden po drugim to 2 x 35 minut w wymuszonej pozycji z blacha pod ta bolącą czescia i w zimnym pomieszczeniu. No i już więcej nie będę wysiadac z samochodu jak lale na filmach - najpierw jedna nóżka, potem druga. Pamiętajcie - trzeba na siedzeniu skręcić tułów i nogi i wysiąść przodem.


Tabaski to bardzo rodzinne święto. Mieliśmy je spędzić u mamy męża w Mbour, 80 km od Dakaru. Mama męża wszystko przygotowała na nasz przyjazd, dzieciaki poumawiały się na psoty z kuzynostwem. Zadecydowałam więc, że M jedzie z dziecmi beze mnie. I to była dobra decyzja. Rodzinka swiętowała, a ja spędziłam dwa dni w łóżku z Bournem i z tableteczkami lekko zmieniającymi swiadomość. Fajnie było.
A jutro przylatuje Basiangha. Youpii

środa, 17 listopada 2010

Tabaski, godzina "0"

Przed dziesiątą mężczyzni wrócili z meczetu. Dzieci wyprowadziły baranki. Mężczyzni zdjęli swoje odswiętne ubrania, by nie pobrudziła ich bryzgająca krew. Później położyli barana nad wykopanym dołem, do ktorego ściekać ma krew. Krotka modlitwa - Bismillah (w imię Allaha) i jednym mocnym ruchem, bez odrywania noża od ciała barana, przecięli tętnicę szyjną...

Później zdejmuje się skórę, rozbiera mięso na części. Najpierw wątroba i zeberka idą na grill, potem gotuje się mięso, dużo mięsa, wszędzie unosi się ten zapach, co by nie mówić - bardzo smakowity...

Okrutne? Nie. Tradycja nie podlega wartościowaniu uniwersalnemu.







piątek, 12 listopada 2010

wywalilam

post o biologicznym

zeby mi tu nie smierdzialo i nie zasmiecalo

środa, 10 listopada 2010

Sprawozdanie "biegowe"

Z bieganiem krucho. Dol plecow boli, przyslowiowe "korzonki" i boczki biodrowe tez. Nie wiedzialam co z tym zrobic, bo komu o tym powiedzialam, to sie pukal w glowe, ze z dyskopatia, a biegam. Wlasciwie nic mi w bieganiu nie przeszkadza. Czuje sie fantastycznie po biegu, endorfiny niosa mnie do konca dnia. Ale nastepny ranek zaczyna sie wscieklym bolem bioder i plecow. Poszlabym chetnie do fizjoterapeutki, ale masaze jako stymulujace przy raku niewskazane. No ale ja przeciez nie mam raka...


Za rada DSS wspomnialam o bolacym zadku dr Kocurowi. Wyslal na badania, a biegania wcale nie wysmial. Zreszta od samego poczatku mi dopingowal i opowiedzial juz ze trzy razy, jak to jadl obiad z Lancem Armstrongiem. Do czasu wynikow rezonansu robie wiec tak: chadzam dalej na sale, glownie na strech i cwiczenia silowe, truchtam troche, glownie na biezni ruchomej, ktora dostosowana do mojej wagi choc troche zamortyzuje podskoki. Bo niestety w Dakarze nie ma nigdzie dobrego podloza biegowego, wszedzie beton lub asfalt. Zaluje, ze nie moge wiecej i szybciej i pocieszam sie, ze moze to tylko przejsciowy problem, jak to mialo miejsce u Gosi (7 akapit)

wtorek, 9 listopada 2010

Bissap ziółko

Na skolatane dzisiaj nerwy i palace poczucie wstydu popijam lokalne ziolka. Cha, pisalam, ze to bywa niebezpieczne? Alez ja popijam lokalne ziolka z apteki. Pierwsza paczuszka nazywa sie Aromatyzowany Bissap i jest na bazie hibiskusa, ale nie tego ozdobnego, tylko takiego o miesistych kwiatach:


Hibiscus sabdariffa
Schlodzony, z lodem i z duza iloscia cukru to narodowy napoj Senegalu. Doskonale gasi pragnienie i ma cudowny slodko-kwasny smak.Wspaniale smakuje z dodatkiem miety lub wymieszany z rozpuszczonym w wodzie owocem baobabu i mlekiem - smakowity koktajl. Bissap wzmacnia, oczyszcza, przyspiesza przemiane materii. I wydaje mi sie, ze jest antyoksydantem, chociaz nie szukalam nigdzie potwierdzenia.

Ja popijam na cieplo mieszanke: bissap, mieta, i citronella (trawa cytrynowa, ale ta pierwsza nazwa ladniejsza). Poslodzilam miodem, pycha.

Suchar,

jakby powiedziala moja siostrzenica, siara, albo jak kto woli - dalam czadu.
Rozszlochalam sie na dzisiejszym pobraniu krwi jak ostatnia histeryczka. Pan tradycyjnie mial problemy z wkluciem sie, probowal raz, drugi, potem raczke zmienil, a ja na to w bek. On zaczal przepraszac, myslal biedny, ze sie boje igly, albo co. Po pomoc polecial i za chwile dwie osoby mnie przepraszaly, uspokajaly; cyrk jakis. A ja nie ze strachu, tylko z napiecia sie rozplakalam. Bo wiode sobie normalne, fajne zycie, a tutaj od tych kilku glupich kropelek krwi zalezy, czy ono jutro bedzie wygladac tak samo. Moze inne cele bede miec przez te kropelki? Takie krotkoterminowe i ostateczne - co komu w testamencie.
Siara jednym slowem.
Chyba zmienie ze wstydu laboratorium.

Ale moje, jakze pozalowania godne, zachowanie, ladnie sobie przetlumaczylam. Od trzech dni hormonow nie bralam. Bo sie skonczyly i jakos nie dokupilam. Bylam wiec chwilowo niepoczytalna. Z laboratorium wystrzelilam szybko do apteki, zakupilam zyciodajna estreve w zelu i zaraz po wyjsciu, jak jakis narkoman na glodzie, rozpakowalam pudelko trzesacymi sie raczkami i szybko wtarlam sobie jedna doze w lydke. Po chwili zastanowienia poprawilam druga doza w reke.
Brawo.

A badania robie poltora miesiaca po poprzednich, bo plecy mi nawalaja i bol budzi mnie nad ranem. To pewnie moja dyskopatia sie odnawia przez bieganie i pas biodrowy daje o sobie znac. Ale gdy powiedzialam o tym tak mimochodem doktorkowi Kocurkowi to czujny sie zrobil i kazal krewke zbadac i rezonans trzasnac. Wiec robie. Myslalam, ze dla jego swietego spokoju, ale dzisiejsze przedstawienie pokazuje, ze takze dla mojego. Wyniki czesciowe juz sa, marker poleci do kraju fancuskiego. Te czesciowe sa ok. Wiedzialam, ze tak bedzie, przeciez wiedzialam. Skad wiec ta histeria?

czwartek, 4 listopada 2010

Baran

W miejscach wyeksponowanych, wystawia sie najpiekniejsze okazy. Takie za tysiaka euro i wiecej. Od dziesieciu lat rzne niezmiennie, jak mozna wydac tysiaka euro a potem zjesc go z rodzina w jeden dzien. A maz na to - a te wasze ogiery i klacze za miliony to co innego? No pewnie ze co innego - bo nie do konsumpcji, ale patrzenia. Ale na te najwieksze, najpiekniejsze tez do patrzenia - twierdzi. I badz tu madry.

Marciocha mi podsunela mysl. Moze te najdrozsze i najwieksze maja wyjatkowe... cynaderki?

No dobrze, zdradze - nie mamy jeszcze barana przez, ehem, niechec do rozrzutnosci Ukochanego. Bo teraz drogo. Trzeba targowac. No i w koncu to zwierze; moze zachorowac i zdechnac przed swietem. Moze go ktos ukrasc. Trzeba karmic, sprzatac. No i drogo teraz. Kupuje wiec Najdrozszy w wigilie. Kiedy zostaja juz takie baranie resztki, przyznac trzeba, sredio urodziwe. Mialam juz wiec barana zezowatego, barana z wytrzeszczem oczu, zachrypnietego (wg Basiangi beczal jak Himilsbach; przysiegam - nie poilismy niczym poza woda) i barana paranojaka - bal sie wlasnego cienia.

I jak takie cos ma mnie do nieba zaprowadzic? Wstyd jak nic.

środa, 3 listopada 2010

Bedziemy swietowac

Na dwa tygodnie przed swietem Tabaski (Aid El Kabir), pracownie krawieckie pracuja przez 24 godziny. Wszedzie slychac furkotanie maszyn, a przed pracowniami, zainstalowanymi czesto w garazach, fruwaja kawalki kolorowych materialow. Na swieto kazdy musi miec nowe ubranie. Ja miec nie bede, bo za pozno poszlam do krawca, wszystkie terminy zajete. Jakos przezyje.

Kolejna oznaka, ze swieto tuz tuz, to gwaltowny wzrost populacji baranow w Dakarze. Bo swieto Aid El Kabir upamietnia biblijna ofiare Abrahama - kazdy pan domu musi kupic i zarznac barana. Wszystykie skwerki i trawniki zamieniaja sie wiec w targi barankow. Wyglada to tak


W dniu swieta, wiekszosc z nich zostanie zjedzona. Tradycja.

A dzisiaj swietowalam rocznice rozpoczecia leczenia, czyli pierwszej chemii i pierwszego radio. Dalam sobie w zyle z tej okazji. Nie, nie cisplatynka. Podwojna kawa przed poludniem, a wieczorem koniaczkiem malym.
I przy okazji, jeszcze raz dziekuje wszystkim, ktorzy ze mna przez to przeszli. Byliscie wspaniali!!!

wtorek, 2 listopada 2010

dla Joanny

Dawno mnie tu taka jedna nie odwiedzala.
Wiec by przyciagnac, zalaczam aktualne zdjecia pierdolnika.




z pozdrowieniami

szampanskoje

Zaduszki Srednia swietowala po amerykansku - zdjec ni ma
a samo swieto, po swojemu - na zdjeciu


No bo polskich grobow tu na razie nie ma. Rok temu zanosilo sie, ze bedzie pierwszy moj, ale nic z tego :P:P:P A jutro bedzimy swietowac moja rocznice rozpoczecia leczenia. Dr Kocur dzisiaj sugerowal szampana... Jem z nim jutro kolacje, co prawda w interesach i pewnie juz o dzisiejszych sugestiach zapomni...

wspolczynniki

Zniknęłam.
Trudno mi jest jak kiedyś, zajmować się kilkoma sprawami na raz. Tym bardziej, ze rzeczywistość nogę podstawia wyłączając prąd albo zabierając ligiciele, bo sie ich ważność skończyła.

A zajmowałam sie ostatnio hobbystycznie takimi zestawieniami. Bardzo poruszające.

Zachorowalność
Kraje rozwinięte 9,0; Polska 12,3; Senegal 34,7
Śmiertelność
Kraje rozwinięte 3,2; Polska 6,2; Senegal 25,5

Wg standaryzowanego współczynnika, czyli pokazuje to ilość przypadków na 100 000 kobiet pow 15 roku zycia. Chyba, ze coć pokręciłam...